EBENEZER ROJT

Leszek Żebrowski cytuje stalinowską dyrektywę
albo zmyślenie z importu

Leszek Żebrowski, badacz polskiego podziemia niepodległościowego, napisał swego czasu artykuł o lewicowej propagandzie skierowanej przeciwko uczestnikom Marszu Niepodległości. Zaczynał się zaś ten artykuł tak:
Już po egzekucji polskich oficerów, w 1943 r. ukazała się stalinowska dyrektywa, która zalecała: "Gdy obstrukcjoniści staną się zbyt irytujący, nazwijcie ich faszystami, nazistami albo antysemitami. Skojarzenie to, wystarczająco często powtarzane, stanie się faktem w opinii publicznej". Pytanie - skąd tak dobrze znają ją organizatorzy i uczestnicy zamieszek, wywołanych podczas Marszu Niepodległości, oraz usłużni publicyści i politycy, którzy murem stanęli za zadymiarzami, usiłując wytworzyć (na szczęście tym razem niezbyt skutecznie) propagandowy fakt w opinii publicznej? [1].
Problem w tym, że nikt dotąd nie potwierdził istnienia stalinowskiej dyrektywy, która zalecała: "Gdy obstrukcjoniści staną się zbyt irytujący, nazwijcie ich faszystami..." etc. etc., sam ten cytat ma więc status "propagandowego faktu", a mówiąc zwyczajniej - zmyślenia.

Podejrzenie powinien budzić już jego styl. Stalinowskie dyrektywy oscylowały na ogół między formalizmem biurokratycznych frazesów a jędrnością ludowej obelgi. Mogły być "międzynarodowe siły reakcji", mógł być "judasz Trocki", ale "obstrukcjoniści"? W dodatku "irytujący"?

Mimo to cytat o irytujących obstrukcjonistach zrobił w polskim Internecie furorę. Google po wpisaniu frazy "Gdy obstrukcjoniści staną się zbyt irytujący" wyrzuca ponad 150 tysięcy wyników. Prawica przy jego kopiowaniu miała, widać, radości co niemiara.

Z drugiej strony, ponieważ cytat nie odsyłał do żadnego źródła, oskarżano Żebrowskiego o jego sfabrykowanie. Teraz z kolei radości co niemiara miała lewica.

Tymczasem prawda wygląda nieco inaczej.

Okazuje się bowiem, że z Ameryki sprowadzamy już nie tylko samoloty drugiej świeżości, ale również drugiej świeżości zmyślenia. Tyle że oryginalne amerykańskie zmyślenie jest naturalnie większe, lepsze i pocięte znakami opuszczeń (co zrazu dodaje mu wiarygodności). Podaję je tutaj za książką demaskującą takie właśnie fałszywe cytaty.

When certain obstructionists [to Communism] become too irritating, label them, after suitable buildups, as fascist or Nazi or anti-Semitic, and use the prestige of antifascist and tolerance organizations to discredit them. In the public mind constantly associate those who oppose us with those names which already have a bad smell. [...] The association will, after enough repetition, become fact in the public mind. [...] Members and front organizations must continually embarrass, discredit and degrade our critics. Accuse them of being traitors to the war effort, fascists, Red-baiters, peace-destroyers, Quislings, labor-baiters and anti-Semites [2].
Ale cóż z tego, że autentyczność tej rzekomej "dyrektywy" została zakwestionowana już przynajmniej ćwierć wieku temu, skoro nawet w Ameryce ludzie wciąż się na nią nabierają!

W krótszej i zniekształconej wersji przytoczył ją między innymi Patrick J. Buchanan w głośnej książce The Death of the West [3]. U niego zresztą nie była to już dyrektywa jakiejś abstrakcyjnej "partii komunistycznej", lecz dyrektywa samego moskiewskiego Komitetu Centralnego (Moscow Central Committee). To właśnie z polskiego przekładu tej książki pochodzi cytat, którego użył Żebrowski [4].

Wprawdzie Buchanan powoływał się w przypisie na źródło [5] - artykuł Stephena Goode'a, ale już Goode powołuje się w swoim artykule jedynie na e-mail, który podobno otrzymał od przyjaciela pewien były lewak, a dziś aktywny konserwatysta [6]. Tak więc rzecz kończy się niepoważną anegdotą.

Aliści gdyby ktoś zapragnął źródła mogącego na gorzej zorientowanych zrobić duże wrażenie, znajdzie się i takie.

Otóż przytoczony wyżej cytat - tym razem znów z dyrektywy bliżej niezidentyfikowanej partii komunistycznej (directive issued to Communist Party members) - można znaleźć w pierwszym tomie dzieła Soviet Total War [7]. Zostało ono wydane w 1956 roku jako - a jakże! - oficjalna publikacja amerykańskiego Kongresu przygotowana przez Komisję do spraw działalności antyamerykańskiej (Committee on Un-American Activities), której przewodniczył wtedy Francis E. Walter, demokratyczny kongresmen z Pensylwanii [8].

Z tych urzędowych pieczęci niewiele jednak wynika. Oba tomy Soviet Total War to zbieranina ponad stu dwudziestu prac bardzo różnych autorów i o bardzo różnej wartości. Łączy je wszystkie tylko wyczulenie na niebezpieczeństwo grożące Ameryce ze strony Sowietów, ponieważ - jak to nie stroniąc od patosu podkreślił w przedmowie Walter - "nie ma trzeciej drogi: albo zapobiegniemy wypełnieniu się «historycznej misji» komunizmu - albo zginiemy" [9].

Owszem, są tam artykuły ludzi tak wtedy znanych jak Edgar Hoover, dyrektor FBI, czy Allen Dulles, dyrektor CIA. Jest szkic Jana Karskiego (m.in. o antyamerykańskiej propagandzie w południowej Azji), a także bojowy artykuł młodego Henry'ego Kissingera. Natomiast mniemany cytat z komunistycznej dyrektywy pojawia się w rozprawce Olivera Carlsona zatytułowanej Propaganda and the Alert Citizen (Soviet Total War, s. 339-349).

Chociaż autor został przedstawiony jako ekspert od technik totalitarnej propagandy i naukowiec, jego praca obchodzi się bez jakiegokolwiek aparatu naukowego i przypomina raczej swobodny artykuł prasowy, niewolny od banalnych pouczeń ("Nie pozwól, żeby chwytliwy slogan przesłonił ci fakty" [10]) i dykteryjek. Na przykład bezpośrednio przed akapitem o irytujących obstrukcjonistach Carlson wspomina, jak to przed laty osobiście widział w Nowym Jorku młodych komunistów, którzy umyślnie kłuli szpilkami policyjne konie, by doprowadzić do zamieszek [11].

Podobnie jak znaczna część prac zamieszczonych w Soviet Total War, również artykuł Carlsona jest przedrukiem. Za początek całej tej mistyfikacji trzeba by więc uznać jego wcześniejszą o trzy lata książkę Handbook on Propaganda for the Alert Citizen. Także w tym wydaniu są wyłącznie te same szpilki w roli perfidnego narzędzia rewolucji i ten sam goły cytat z tajemniczej dyrektywy [12].

Przypisów nie przewidziano.

[1] Leszek Żebrowski, "Nazywajcie ich faszystami...", "Nasz Dziennik", 3 grudnia 2010, nr 282 (3908). Tekst artykułu podaję za archiwum internetowym "Naszego Dziennika".

[2] Paul F. Boller, Jr., John George, They Never Said It. A Book of Fake Quotes, Misquotes, and Misleading Attributions, Oxford University Press 1989, s. 17. Hasło "Communist Party Directive (1943)". W komentarzu na następnej stronie autorzy piszą:

"This quote, popular in ultraconservative circles for many years, is almost surely a fake. In 1943 the American Communist Party was supporting the war effort (Russia, after all, was America's ally in World War II) with almost super-patriotic enthusiasm and seeking friendly relations, not ideological quarrels, with American non-Communists. After the war ended and the Cold War began, CP, USA, did indeed call its critics Red-baiters and warmongers, but it is highly unlikely that its leaders needed any kind of special directive to guide their action. Researchers in the Library of Congress have been unable to locate any such «directive»; nor do specialists in Soviet affairs regard it as authentic. Extreme rightists continued to make use of it in the 1980s".

Jak widać, autorzy założyli, że ponieważ dyrektywa została określona jedynie jako "dyrektywa partii komunistycznej", w grę mogłaby wchodzić także dyrektywa amerykańskiej partii komunistycznej, co wyjaśniałoby zarazem nierosyjskość jej stylu.

[3] Patrick J. Buchanan, The Death of the West. How Dying Populations and Immigrant Invasions Imperil Our Country and Civilization, St. Martin's Press 2002, s. 82:

"As early as the mid-1960s, conservatives and authority figures who denounced or opposed the campus revolution were routinely branded «fascists.» Baby boomers were unknowingly following a script that ran parallel to the party line laid down by the Moscow Central Committee in 1943:

«Members and front organizations must continually embarrass, discredit and degrade our critics. When obstructionists become too irritating, label them as fascist, or Nazi or anti-Semitic. [...] The association will, after enough repetition, become "fact" in the public mind»".

[4] Zob. Patrick J. Buchanan, Śmierć Zachodu. Jak wymierające populacje i inwazje imigrantów zagrażają naszemu krajowi i naszej cywilizacji, przełożyli (drętwo i z żenującymi błędami) Danuta Konik, Jerzy Morka i Jan Przybył, Wektory, Wrocław 2005, s. 109: "Gdy obstrukcjoniści staną się zbyt irytujący, nazwijcie ich faszystami, nazistami albo antysemitami. ... Skojarzenie to, wystarczająco często powtarzane, stanie się «faktem» w opinii publicznej". U Żebrowskiego "faktem" bez cudzysłowu. Brak również znaku opuszczenia między zdaniami.

[5] Jest to przypis 17 na stronie 280 The Death of the West, który w całości wygląda tak: "Stephen Goode, "Radical Leftovers," Insight on the News, November 22, 1999, p. 10".

[6] Stephen Goode, Radical Leftovers, "Insight on the News", 22 listopada 1999, t. 15, nr 43, s. 10:

"Recently, the onetime leftist and now conservative writer and activist David Horowitz received an e-mail from a friend that carried a quotation from the Central Committee of the Communist Party, Moscow, dated 1943. The order had been sent to communists abroad, including the Communist Party in America.

«Members and front organizations must continually embarrass, discredit and degrade our critics» the 56-year-old directive began. «When obstructionists become too irritating, label them as fascist or Nazi or anti-Semitic.» But above all, «constantly associate those who oppose us with those names that already have a bad smell.» Why? Because «The association will, after enough repetition, become `fact' in the public mind.»

For Horowitz, those words had resonance. In the Aug. 30 issue of Time magazine, columnist Jack E. White labeled him «a real, live bigot»..." etc. etc.

[7] Zob. Soviet Total War. "Historic Mission" of Violence and Deceit, tom I, prepared and released by the Committee on Un-American Activities, United States House of Representatives, Waszyngton 1956, s. 347; w obu tomach ciągła numeracja stron; dalej cytuję jako Soviet Total War. Publikacja ta została wydana jako dokument nr 227 pierwszej sesji 85. Kongresu, ale przygotowano ją podczas drugiej sesji 84. Kongresu (tom 12017 według numeracji United States Congressional Serial Set). Cytat jest niemal identyczny z wersją z They Never Said It. Jedynie zdanie "In the public mind..." zaczyna się od nowego akapitu, a w wyrażeniu "become fact in the public mind" słowo "fact" ujęto w cudzysłów.

[8] Znany głównie z przeforsowania w 1952 roku restrykcyjnej ustawy imigracyjnej, zwanej czasem ustawą McCarrana-Waltera. Podobno w 1944 miał wręczyć prezydentowi Rooseveltowi szczególny upominek: otwieracz do listów wykonany z kości japońskiego żołnierza. Zob. James J. Weingartner, Trophies of War. U.S. Troops and the Mutilation of Japanese War Dead, 1941-1945, "The Pacific Historical Review" 1992, tom 61, nr 1, s. 60-61: "On June 13, 1944, there had appeared in the New York Mirror a column by the noted commentator Drew Pearson describing the presentation to President Franklin D. Roosevelt by Pennsylvania's Congressman Francis Walter of a letter-opener purportedly fashioned from an arm bone of a Japanese soldier. The congressman was reported to have been apologetic for presenting the President with «so small a part of the Japanese anatomy»".

[9] Soviet Total War, s. ix. Zginiemy rzecz jasna w "arktycznym piekle syberyjskich obozów pracy niewolniczej". "Unless we meet the total challenge of Communist unconventional war, we shall assuredly condemn ourselves to the Arctic hell of Siberian slave labor camps. There is no third way: either we prevent the achievement of Communism's «historic mission» - or we perish".

[10] Soviet Total War, s. 349: "Don't let a catchy slogan blind you to the facts in the case".

[11] Soviet Total War, s. 347: "Years ago, in New York City, I saw young Communists deliberately stick pins into the horses of the mounted police to create a riot".

[12] Oliver Carlson, Handbook on Propaganda for the Alert Citizen, [Los Angeles] 1953, s. 100. Książkę wydano jako pierwszy numer drugiego tomu "Studies of the Foundation for Social Research".

Szefem tej fundacji był James C. Ingebretsen, człowiek wielu duchowych przemian. Z mormońskiej rodziny, związał się najpierw z ultrakonserwatywnym i twardo antykomunistycznym ruchem Spiritual Mobilization, który wspierał później senatora McCarthy'ego. Tuż przed pięćdziesiątką przeżył duchowe przebudzenie (zaczął m.in. słyszeć głos swej zmarłej w dzieciństwie córeczki). Odtąd medytował, uprawiał tai chi i jogę, studiował sufizm, zen, tao, gnozę, astrologię i mnóstwo innych rzeczy oraz usiłował połączyć wszystko ze wszystkim, głównie zaś "Wschód" z "Zachodem".

Stać go było na to, bo był bogaty z domu i sam jeszcze przed swym duchowym przebudzeniem zdążył zrobić dużo dobrych materialnych interesów (m.in. w latach 30. działał w deweloperce i kontrolował znaczną część terenów, które dziś składają się na centrum Los Angeles). Zmarł w roku 1999 w wieku 93 lat. W archiwach University of Oregon zostało po nim ponad 50 metrów rozmaitych papierów (kolekcja numer 147). Jego korespondencja z Oliverem Carlsonem znajduje się w szóstym pudle podzespołu A pierwszego zespołu tej kolekcji w teczkach 60-63.